Najnowsze wpisy


Wpis 2020-12-03, 23:57
04 grudnia 2020, 00:11

#M się zamyka w sobie

Widzę, że M wycwiczyła ostatnio reakcję na trudne bodźce zamykania się w sobie.
Musze o tym porozmawiać z P.
Taka sytuacja spacer, bawią się zaczepiają, w końcu A. ma dośc, mówi "stop zabawa" M nie słucha w końcu A ją kopie z buta.
I zaczyna si dramat A ryczy, przeprasza, M ryczy i zamyka się, bo czuje się pokrzywdzona i niesłusznie kopnięta.
Ja trochę poddenerwowana tłumacze jednej perspektywe, tłumacze drugiej.. i chyba wychodzi na to, że wychodzę z pewnymi oczekiwaniami. Chcę nauczyć się wychodzić po prostu z obecnością i zrozumieniem.

Tylko skąd moja reakcja? Dlaczego to mnie zdenerwowało?
1) widzę, że zależy mi na dobrej ich relacji. mam słabą relację z bratem, chciałabym, aby u nich było inaczej. Mam poczucie, że to moja wina. Widzę jak bardzo się cieszę jak one przejawiają chęć bawienia się sobą.
To nie moja odpowiedzialność ich relacje.
Przeciez wiem, że mają dobre relacje. Przecież wiem, że popsztykały się, bo były zmęczone.
Widzę, że połozyłam nacisk na tłumaczenie, bo moja mama przewaznie mówiła "młodszym się ustępuje"
A ja tak nie chce.
I przez tłumaczenie nie byłam otwarta na to jak one to widzą.
Co one mają w tym temacie do powiedzenia
zakładam że wiem co jest i co się dzieje, ale nie mam pojęcia, nie wiem dlaczego Marysia się tak zachowuje.
Myślę, że dobrym pomysłem było by wejście wczensiej i zainteresowanie się, Obie się dobrze bawicie?
Punkt zapalny, bo boję się, że nie będą mieć dobrej relacji. Nie zdawałam sobie sprawy, że ich relacja, to ich sprawa.
Będę to ćwiczyć, moją kobiecą energię, otwartość.
Zauważyłam też dzisiaj, że niby jestem blisko dzieci, ale jestem obok. Wydaje mi się, że zdecydowana większość awantur z tego wynika, one próbują zwrócić uwagę na siebie, mimo iż w mojej opinii dostają mnóstwo uwagi, bo nie jest to uwaga całkowita, niepodzielna.
Nie wiem jak to osiągnąc.
Chciałabym być z nimi, nie obok. Tak często czuję, że to a dużo, że odpływam, że nie daję rady.

Wpis 2020-11-25, 00:44
25 listopada 2020, 00:50

#mikroszkoła

I znowu dylemat.
Czuję się jak osoba z chorobą dwubiegunową. Raz hura optymizm związany z zakładaniem szkoły, innym razem deprecha na maksa, że tego nie ogarniemy.
Czuję się tak bardzo rozrywana, bo tak bardzo chcę, aby nasze dzieciaki chodziły do takiej fajnej mikroszkoły, a z drugiej strony.
Dlaczego tak bardzo szarpią mnie emocje? Chyba dlatego, ze wiem że Mikroszkoła to cudowne miejsce. I bardzo mi na takim zależy. Z drugiej strony jestem tak bardzo przytłoczona wszystkimi mikrosprawami, że mi niedobrze jak pomyślę o dodatkowych rzeczach do myślenia.
Czy ważna jest dla mnie szkoła do której będa chodziły nasze dzieci, czy spokój w rodzinie?

Wpis 2020-11-23, 22:55
23 listopada 2020, 22:55


Pokłóciłam się z mężem.
Poszło o pierdole. Miałam mu za złe, że tak, wg mnie głupio, odpisał na jednego maila. Ktoś pytał czy ktoś wie gdzie można nabyc/wypożyczyć lekturę, a on dał linka do sklepu.
Spoko.
To było dawno temu. Dzisiaj ktoś znowu pytał o tę samą rzecz i ja też miałam ochotę zapytać, a potem okazało się że mój mąż udzielił jakże wspaniałej rady i nic z tym nie zrobił. Lektura zaraz będzie omawiana a ja mailowo dostałam informację od męża że mogę ją kupić w sklepie internetowym. Pewnie nie rozumiecie o co mi chodzi. Sama się gubię.
Co poczułam?
Poczułam że znowu wszystko na mojej glowie, bo oczywiście nikt poza mną nie pomyśli o tym, że dziecko ma przeczytać tę książkę i trzeba ją zorganizować.
Ja juz kilka razy sprawdzałam na stronie biblioteki i nie było jej.
Ale kiedy już zrozumiałam, że mój mąż, jak to mężczyzna , jest trybem łowieckim i celem jego starań było dostarczyć informacje gdzie można nabyć bądź kupić tę książkę, a nie znaleźć ja dla swojej córki. Celem było odpowiedzenie na problem innego rodzica, a nie problem braku książki w naszym domu. On zupełnie co innego robił. I kiedy to zrozumiałam zobaczyłam dlaczego tak mnie to zabodlo. Jest późno, a ja jeszcze nie zabrałam się za przygotowywanie lekcji na jutro. Nie mam internetu więc nie mogę sprawdzic co ostatnio im zadałam. Przed chwilą znalazłam mokre pranie w pralce, bo robiłam dzisiaj setki rzeczy na raz próbując pracować i powiesiłam 3 pralki a o 4tej zapomniałam. A że czas mnie goni, to w pośpiechu ja powiesiłam, no i jak to skończyłam to przyszła historia z książką.
Biorę odpowiedzialności i widzę, że dużo stresu wywołuje we mnie poczucie, że jest późno a ja muszę jeszcze tyle ogarnąć. Poczułam że znowu wszystko na moich barkach. A to nie prawda. Mój mąż znalazł w pdf lekturę dla starszej córki. Tej lektury w pdf też szukał. Opowiedział mi jak to wyglądało z jego perspektywy. Szukał pdf, ale nie znalazł, to podesłał linki do kupienia.
Jakie uczucia? Muszę je sobie uświadomić, aby popłynęły.
Strach. Przed tym że nie zdążę, że zawiodę, że wystawie się na pośmiewisko.
Poczucie przygniecenia przez nadmiar obowiązków, że czegoś nie dopilnowałam, utrata kontroli, która powoduje bezradność. Nie lubię bezradności, bezsilności, przeczucia że będę krytykowana... Bardzo nie lubię...

Wpis 2020-11-20, 00:09
20 listopada 2020, 00:29

#jakChceAbyWyglądałAdwent?

Chciałabym chodzić z dzieciakami na roraty, zawsze dobrze mi to robi. Robić drzewko Jessego, kalendarz adwentowy i kredkami do nieba z dzieciakami.

Ale myślę, że to nie na moje siły.
Jak ocenić na co mam siły i przestrzeń?
Jakie zadania chcę w tym roku w kalendarzu?
Może roraty pon, czwartek i piątek?
Jak by to zrobić aby nie dociążać Przemka?
Chciałabym ustalić na czym mi zależy. Na spokoju, bez pośpiechu. Na przygotowaniu Marysi do I Komunii Św., na odrodzeniu na drodze świętości.
Zalezy mi też na rodzinnym czasie, na ozdobieniu domu.
Czy na prawdę chcę przechodzić na kwarantannę?
To wymaga ogromu logistyki.
A może wspólnie z dziećmi wymyślimy zadania do kalendarza?

Wpis 2020-11-17, 11:00
17 listopada 2020, 11:08


Uczestniczę w kursie i mam poczucie, że nic mnie nie przenika, nic do mnie nie dociera.
Jakoś mam poczucie że nie widzę co jest źle. Gdzie mogło by być lepiej.
Choć wczoraj była taka sytuacja.
Wscieklam się na Marie.
Cała lekcje uważności "rozrabiała" gadała z Jankiem, wygłupiała się, nie siedziała, nie słuchała, nie wykonywała zadań jakie daje Pani.
Nie wiem dlaczego mnie to tak wyprowadziło z równowagi.
Niby wiem, że brakowało jej tego dnia ruchu. Niby wiem, że nie robiła nic po złości.
Wiem że odzywało się we mnie wymaganie: zrób coś aby było mi lepiej. Było mi wstyd za córkę? Byłam zawiedziona, bo tak bardzo chciałam aby się trochę wyciszyła, aby trochę nauczyła się uważności, aby nauczyła się zasypiać. Miałam poczucie że to mi zależy na tych lekcjach a nie jej. Nie nawidze takiego poczucie że muszę ciągnąć sprawy swoje i całej rodziny. To chyba mój punkt zapalny. Takie poczucie że tylko mi zależy.