Archiwum październik 2020


Wpis 2020-10-31, 20:24
31 października 2020, 20:33


Dziś czuje że się zapadam.
Leżę cały czas w łóżku i nie wiem czy wymyślam, czy faktycznie coś mi jest. Boli mnie wszystko, ale może od tego leżenia?
Chce mi się płakać, ale nawet nie wiem dlaczego.
Smutno mi że tak nie mogę się zmobilizować, boli mnie moja bezsilność, że leżę i nawet nie nadganiam zaległości w pracy. Po prostu leżę i marnuje czas. Nienawidzę takiego marnowania czasu, od razu to obniża mój stenometr. Dlaczego?
Pojawiają się u mnie źle myśli na mój własny temat jak jestem taka rozmemlana. Dlaczego?
Bo nie spełniam swoich własnych oczekiwań wobec siebie. Też mam poczucie że krzywdzę męża i dzieci zamykając się w pokoju i nic nie robiąc.
Też mam takie poczucie że zawodze. Czas jest tak cennym darem, nie mam go w nadmiarze, a tak leżę i nie mogę się zmobilizować aby coś zrobić.
Czuje że coś jest nie tak, ale nie wiem co.
A może mam za wysokie oczekiwania względem siebie? I kiedy widzę że nie dostaje do tych samo-wymagań to staczam się?
Kurcze, ale nie mam omamów, fizycznie też źle się czuje, jestem osłabiona, bolą mnie mięśnie i klatka piersiowa.

Wpis 2020-10-30, 22:22
30 października 2020, 22:51

#poszukiwanieEmocji
#tesknota

Wczoraj napisałam długi wpis, taki bardzo od serca mi się udało i zniknal! Ależ się wkurzyłam.
Co było pod tym wkurzeniem?
Żal że moja praca poszła na marne. Choć tu uspokoiła mnie myśl, że to co przepracowałam pisząc i tak mam do przodu.
Smutek, bo akurat ten jeden wpis chciałam pokazać mężowi.
Bol związany z poczuciem straty czego ważnego dla mnie.
To chyba tyle w tym temacie.
Jeszcze nad dwoma sytuacjami chciałam się zatrzymać. Obejrzałam dzisiaj dwa romantyczne filmy.
Takie filmy są dla mnie od pewnego czasu miernikiem jakości mojego małżeństwa, moich braków, a raczej odkrywaniem tego czego potrzebuje, czy mi brakuje.
Generalnie już dawno nie czułam potrzeby nic takiego oglądać a dzisiaj tak jakos to poczułam.
Pierwszy film był o singielce która szukała faceta tylko ma święta, aby rodzina jej nie dokuczała że nie ma męża jeszcze. I oczywiście się w sobie zakochali.
Tam była taka scena, że oboje już wiedzieli że coś iskrzy ale oboje się nie chcieli do tego przyznać. I jakie to było ciężkie dla nich jak nie chcieli tej prawdy dopuścić do siebie. Wielokrotnie to powtarzalam i powiem jeszcze raz. Tak się cieszę że odnaleźliśmy się z Przemkiem. Takie uczucie ulgi i radości mi towarzyszy. Druga myśl o życiu w prawdzie. Że ogromnym ciężarem jest nie przyznawanie się do różnych rzeczy. Mam takie poczucie że dużo rzeczy w swoim życiu nie widzę. Dlatego tak ważne jest dla mnie pisanie tego bloga. Chce przejrzeć i żyć w prawdzie. Druga scena kiedy coś zaiskrzyło na dobre i poza relacja przyjacielska zaczynaja się pojawiać takie przejawy czułości, a to dotknięcie ręki, a to zapatrzenie na siebie. Strasznie mi takich chwil brakuje. Hmmm... Ale są... Ale ... Są w takim biegu i pośpiechu... Przez ten covid strasznie dawno nie byliśmy nigdzie na żadnym wyjeździe.. widzę że tego potrzebuje jak po prostu oddechu.
Wyjazd gdzieś bez dzieci pewnie nie możliwy, ale chcę się tu zastanawic jakie emocje się pojawiają, jakie potrzeby? Potrzeba przeżycia przygody z mężem. Pobycia sam na sam bez pracy, popatrzenia sobie w oczy, pobycia na spokojnie, wsłuchania sie, wspólnego poleniuchowania. Po prostu tęsknotę odczuwam za bliskością , namiętnością i szalonoscia.
Pytanie jakie stawiam sobie to czy nie pragnę zmienić męża w tego który porwie mnie na przygodę. Chciałabym tego ale nie chcę na nim tego wymuszać. Wiem że on musi się zregenerować.
Drugi film był właśnie o takiej przygodzie małżeńskiej, jak przez wspolna przygodę, kłótnie i inne perypetie małżeństwa się do siebie zbliżyły, odkryły prawdę o swoim życiu i małżeństwie.
Poczułam taka tęsknotę za życiem. Mam poczucie teraz takiego trochę marazmu. Dom, dzieci, mąż, wszystko w miarę poprawnie, bez większych wzlotów i upadków. Mam poczucie że wszystko jest wypłaszczone. Tak emocjonalnie. Od dłuższego czasu. Rodzi się bunt na to, że tak nie chce. Jest dobrze, na prawdę. Jest dobrze. Ale też brakuje mi szaleństwa. Jak bardzo czuje tęsknotę za szaleństwem.
Jak widzę Agnieszkę pieniążek to widzę to szaleństwo, widzę siebie sprzed... Nie wiem sprzed jakiego czasu. Nie wiem gdzie po drodze to szaleństwo się zgubiło, nie wiem gdzie ono jest i jak je odnaleźć. Nie wiem nawet czym ono jest... Bo może się po prostu zmieniłam... Ale wiem że było tam szaleństwo i pasja, wiem że jeszcze na studiach to czułam...
Szalona paska życia dla drugiego człowieka. Szalony milion rzeczy w ciągu dnia i zarwane noce.
Czy ja tego chce? Chce pasji i szaleństwa. Ale wiem że te same rzeczy mi tego nie dadzą.
W swoim życiu widzę głównie zmęczenie.
Przeszła mi taka myśl, że może czułam to szaleństwo i pasje, bo miałam dużo na głowie, ale teraz jak myślę o "dużo na głowie" to czuję tylko zmeczenie.
Mam wrażenie że praca wyrwała mnie z jakiegoś marazmu, zmobilizowała do pracy na rozmaitych obszarach swojego życia, że lepiej mi w życiu, ale zmęczenie i bezradność się pogłębiły.
Do tego ten uciążliwy ból w klatce piersiowej. A co jeśli to z przemęczenia?
Co jeśli pasje i szalonosc mogę odczuwać tylko wtedy gdy dużo się dzieje? Ale jednocześnie są to rzeczy które mnie strasznie męczą?
A może pasje i szalonosc mogę odczuwać jak dużo się dzieje, bo wtedy wyłączam myślenie, jak u Magdy, dzieje się dużo więc nie podejmuje refleksji.
Porusza mnie ten temat. To jakaś głęboka tęsknota.

Wpis 2020-10-29, 21:48
29 października 2020, 21:50


Czego muszę się nauczyć aby funkcjonować z osobą która jest na stenometrze poniżej 50%
- odseparować się od emocji drugiej osoby
- mieć świadomość że to nie najlepsza część tej drugiej osoby.

Wpis 2020-10-28, 17:16
28 października 2020, 17:17

#radosc #wczymJestemDobra #jestemmamaidobrzemiztym

Jesteśmy na kwarantannie. Do tego ja mam ogrom pracy w szkole, więc mój mąż opiekuje się dziećmi. Przez to że ma wolne ja sobie pozwalam pracować. 

I dzisiaj skończyłam 3dniowy maraton pracy. Jestem potwornie zmęczona. Ale odpoczęłam trochę i zmobilizowałam się do zajęcia się domem, bo mąż też musiał coś popracować. 

I teraz sedno. 

Odkrywczym jest fakt że z taką łatwością przychodzi mi zajmowanie się domem, dziećmi, gotowaniem, praniem. 

W tym mega zmęczeniu ( ale odpoczęcia od dzieci) weszłam w wir ich zabaw, sporów, nierozladowanej energii i jest bardzo dobrze. 

I jakoś mi się udaje mobilizować do sprzątania i zrobiliśmy sałatkę na kolację i F. Pranie ogarnął z suszarki. Niby nic, niby małe dzieci. Skąd ten sukces? 

Na pewno nie wymagałam od nich nicz go. Wiedziałam że starszych nie ma, to więcej zabawy będzie niż sprzątania i jestem zaskoczona jak dużo było sprzątania i pomagania. .zaskoczona jestem tym, że mimonogromu zmęczenia tak dobrze się czuje, jednak energii dodaje mi ogarnianie domu, tego co jest wokół. 

Kolejna składowa sukcesu to zapewne fakt, że najstarsza wyszła a młodsza niby sprząta w pokoju. Pisze niby, bo nie wierzę że sprząta. Ale mierze siły na zamiary. Wiem że obecnie nie mam weny jej mobilizować do pracy. 

Uczucia? .radość! 

Pewność, spokój, spelnienie. Lubię się tak czuć :) 

Wpis 2020-10-26, 22:08
26 października 2020, 22:17

#dobryDzien
Dziś cały dzień przygotowywałam się do prowadzenia zajęć.
Ten ciężar na płucach się nie zmniejszył. Może to jednak nie stres? Zazwyczaj stres opada jak zaczynam działać.
Ale nadal jestem przytłoczona wielością zadań do wykonania. Choć myślę że jeszcze kilka dni tak intensywnej pracy i będzie ok. Dzisiaj na prawdę super sie odnajdywała . Pracowałam ile chciałam. W ramach przerwy robiłam obiad i pranie i ogarniałam dom i dzieci. Widzę jak niesamowicie lekko mi przychodzą pewne rzeczy. Wiem co trzeba zrobić, jak zorganizować, aby było sprawnie, szybko i każdy był zadowolony.
Trudno mi patrzeć na mojego męża który cały dzień chodził podminowany i miał dość po pierwszej godzinie zajmowania się dziećmi.
Ale też się cieszę. Nasze dzieciaki wkręciły się w programowanie. Ależ to wielka radość dla mnie. Szkoda że tak mało komputerów mamy :( tzn mamy 4 komputery, ale to i tak za mało.
Wczoraj też przeprowadziłam taka dobra oczyszczająca rozmowę z koleżanką. To niesamowite. Ostatnio sporo prowadzę takich rozmów, a nigdy one nie miały miejsca w moim życiu. Jakiez to uczucie lekkości, wolności, miłości, otwartości, szczerości, prawdy w moim życiu. Polecam. A to była rozmowa z dobrą koleżanką. Co się zadzieje po takiej oczyszczającej rozmowie z kimś do kogo mam żal? Niebo się otworzy chyba!